sobota, 19 marca 2016

There are things that are known and things that are unknown. And in between, there are doors...

Na jednej ze ścian mojego domu jest tylko jedno okno na piętrze. Wychodzi ono na dom sąsiadów, którzy również na tej ścianie mają tylko jedno okno. A ponieważ ich okno jest niżej, niż moje, mam doskonały widok. Nie, żebym siedziała całymi dniami i obserwowała, jak jakiś prześladowca, ale za każdym razem, kiedy wchodzę do tego pokoju, mimowolnie tam spoglądam. Zwłaszcza późno w nocy, kiedy sąsiadka siedzi przy stole z laptopem, a w pomieszczeniu zapalone jest światło. I gdy tak wczoraj weszłam po ciemku do owego pokoju, zobaczyłam w tamtym oknie światło i sąsiadkę krzątającą się wokół stołu. Zdziwiło mnie to, bo jest ona podobno bardzo chora i od dłuższego czasu nie przesiaduje już po nocach w kuchni. Stałam więc i patrzyłam chwilę (nie wiem czemu w sumie, chyba chciałam zobaczyć, czy naprawdę wygląda tak źle, jak twierdzi moja mama, która ją ostatnio widziała przed domem), a wtedy przyszła mi do głowy pewna myśl... Każdy z nas jest takim domem. Domem, który ma okna. Jedni mają ich więcej, inni mniej... Większe i mniejsze... Gdy zaś ludzie zjawiają się w sąsiedztwie, zaglądają przez nie do środka i widzą części naszego życia. Zwykli przechodnie widzą tylko korytarz przez maleńkie okienko... Bliżsi znajomi może jeszcze jakiś gabinet... Przyjaciele mogą wchodzić do ogrodu, w którym obchodzą dom dookoła, zaglądając we wszystkie okna, z których widzą sypialnię, kuchnię, salon przez duże drzwi balkonowe... Wszyscy oni widzą jednak tylko fragmenty naszego życia. Nikt nie wchodzi przez drzwi, nikomu nie jest dane spojrzeć na całość od środka. A to zupełnie zmienia perspektywę... Nikt też nie wie, jaki tam panuje zapach, jaka temperatura... Wszystko pozostaje za szkłem. Są też takie miejsca, które nie mieszczą się w polu widzenia. Są takie okna, w których wiszą firanki, ograniczając widoczność... I są takie pokoje, w których nie ma okien albo są zasłonięte roletami. A poza tym wszystkim jest jeszcze mroczna i pełna tajemnic piwnica...
Często wydaje nam się, że kogoś znamy, że wiemy o nim bardzo dużo, ale... Czy naprawdę tak jest? Do ilu "pokoi" możemy w rzeczywistości mieć wgląd? Jak dobrze możemy widzieć przez szybę, kiedy każde z pomieszczeń ma tak wiele kątów i zakamarków? Dopóki nie wejdziesz do domu, nie możesz tak naprawdę znać jego wnętrza. Bo jest tak wiele rzeczy, których nie widać... Skrzypiący stopień na schodach, zepsuty grzejnik, który nie daje ciepła, wystająca sprężyna w materacu, muzyka, której nie słychać poza murami domu... Nie wszystko można dostrzec z zewnątrz... Nie wszystko chcemy pokazać. Mamy pokoje, w których drzwi zamykamy na klucz, okna zasłaniamy, a światło się w nich nigdy nie pali. I mamy piwnice, do których wrzucamy niechciane lub niepotrzebne wspomnienia, emocje, uczucia... Zamykamy w nich ludzi, którzy sprawili nam ból... I mamy pokoje, do których zaglądamy tylko, nie wchodząc nigdy z obawy, że wspomnienie o tym, co w nich zamknęliśmy, mogłoby się zburzyć. I jest pokój, w którym trzymamy nasze największe tajemnice i sekrety, zanim zdecydujemy, co z nimi zrobić. Nikt tak naprawdę nie wie, ile jest tych pokoi... Nikt nie wie, jaka panuje w nich atmosfera... Nikt nie jest w stanie dopatrzyć się przez okno, z jakim trudem zamykamy lub otwieramy do nich drzwi... To są rzeczy, które wie tylko mieszkaniec domu. A my, jako mieszkańcy, możemy decydować, do jakich okien ludzie wokół nas będą mieli dostęp. Nawet tutaj, gdzie piszę o rzeczach, o których nie mówię nikomu, o których nikt w moim życiu nie wie, dostęp jest ograniczony. Bo choć zaglądacie do moich sekretów, drodzy czytacze, to jest to tylko jedno z wielu okien, przez które można spojrzeć do środka. 
Dlatego też nigdy nie możemy nikomu mówić, jak ma mieszkać w swoim domu, bo nigdy w nim nie byliśmy i nigdy w nim nie będziemy. Nie znamy jego zakamarków i usterek... Zamiast więc dopatrywać się błędów w tym, jak ktoś inny mieszka, zadbajmy raczej o własny dom. I pamiętajmy, że nigdy tak naprawdę nie wiemy, co dzieje się w środku, a bez pełnego obrazu sytuacji nie można wydawać osądów.